Ewangelia (Łk 19, 1-10)
Błogosławiona śmieszność
Zacheusz był zwierzchnikiem podatkowym, który wzbogacał się na ucisku swojego narodu. Był w służbie okupanta co już sprawiało, że w oczach wielu był godzien pogardy. Co więcej, wykorzystywał swoją pozycję by nieuczciwie pomnażać swoje bogactwo.
Jako Izraelita zapewne wiedział, o zapowiedziach proroków, że ma nadejść Mesjasz, który wykupi Naród Wybrany z ucisku. Możemy się też domyślać, że słyszał niejedno o Jezusie, którego jedni uznawali za oczekiwanego Zbawiciela, a inni wręcz przeciwnie - zarzucali mu, że działa mocą złych duchów.
Gdy Jezus przybył do Jerycha, Zacheusz postanowił nie poprzestać na tym co słyszał. Zapragnął spotkać Jezusa osobiście, zobaczyć Go na własne oczy. Ponieważ był niskiego wzrostu wspiął się na drzewo przy drodze, gdzie miał przechodzić Jezus. Musiał wyglądać wówczas zabawnie w oczach tłumów, ale widocznie śmieszność nie miała wtedy dla niego żadnego znaczenia.
Jezus dostrzegł Zacheusza i postanowił pójść do jego domu. To żywe spotkanie z Panem doprowadziło do przemiany Zacheusza, dla którego nagle ziemskie bogactwa przestały mieć wielkie znaczenie. Jego serce pragnie zadośćuczynienia za swoje czyny, z zachłannego ziemskich bogactw staje się hojne. Odkrywa, że obecność Jezusa jest największym bogactwem.
Ewangelia o Zacheuszu pięknie zbiega się w czasie z 73 rocznicą poświęcenia kościoła Najczystszego Serca Maryi. Z tej okazji w miejscach poświęcenia kościoła zapala się 12 świec zwanych zwyczajowo zacheuszkami - nazywanych tak od imienia Zacheusza, jako symbol tego, że Jezus zechciał przyjść właśnie do jego domu.
Jest to doskonała okazja, by uświadomić sobie, że niezależnie od tego kim jesteśmy, warto zdobyć się na śmieszność w oczach świata, by naprawdę spotkać Jezusa. Czym może być drzewo (biblijna sykomora) współczesnego człowieka pragnącego żywego spotkania z Bogiem? Każdy może sam poszukać odpowiedzi na to pytanie. Historia Zacheusza uczy nas, że nie należy poprzestawać tylko na tym co słyszy się od innych. Aby doszło do prawdziwego spotkania z Jezusem każdy musi wykonać sam pierwszy krok.
Maria Noculak