Ewangelia (Mk 1, 29-39)

Dziś w Ewangelii mamy opis uzdrowienia teściowej św. Piotra. Św. Grzegorz z Nyssy nazwał ten cud - największym cudem jaki Jezus dokonał. Te słowa dają do myślenia. Przecież Jezus wskrzeszał z martwych, uzdrawiał z trądu, wypędzał złe duchy... Na czym polegała zatem gorączka owej kobiety?

Była to najprawdopodobniej ogromna złość na zięcia, która doprowadziła ową kobietę do tzw. białej gorączki. Czym św. Piotr zasłużył sobie na taką reakcję teściowej? Odpowiedź jest w Ewangelii - zostawił rodzinę i biznes (a był pewnie jedynym żywicielem całego domu) i poszedł za "jakimś nauczycielem". Co gorsza, po pewnym czasie wraca i to nie z przeprosinami i wytłumaczeniem, ale z kolegami i owym Mistrzem oraz całym tłumem podążającym za nimi. Chce pewnie, by cały ten tłum nakarmić i należycie przyjąć. Teściowa nie wytrzymuje tego.

Co robi Jezus? Dokonuje pięknego cudu. W jedną chwilę uzdrawia relację teściowej i zięcia do tego stopnia, że kobieta wstaje z łóżka i zaczyna usługiwać przybyłym. Co za zmiana? Która kobieta w jednej sekundzie tak odmieniłaby swoje serce? Sposób myślenia? Relację z kimś do kogo ma się ogromny żal i złość?

Piękne jest także to jak Jezus dokonuje cudu. "On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka". Z jaką miłością i zrozumieniem musiał podejść do tej kobiety? Jezus sam czyni pierwszy krok. Z szacunkiem i delikatnością podnosi ją trzymając za rękę. Ten dotyk Boga. To spojrzenie. Ta miłość płynąca z Jezusa uzdrawiają nawet najtrudniejsze relacje, rozmiękczają najbardziej zatwardziałe i zawzięte serca.

Dajmy się i my dotknąć Jezusowi. On do nas przychodzi. Bierze nas za rękę. Podnosi z grzechów, trudnych relacji, daje pokój naszym zalęknionym, a może zatwardziałym w nienawiści do kogoś sercom. Spójrzmy Mu w oczy i pójdźmy za Nim. Przebaczmy.

Joanna Dębowiak